 | Don NigroŁucja szalona |
Tajemnice rodziny Joyce'ów - wielkiego pisarza Jamesa Joyce'a, autora Ulissesa , Portretu artysty z czasów młodości czy Finnegans Wake oraz jego żony i córki od dawna pasjonują historyków i inspirują artystów. Nie chodzi tu jednak tylko o specyficzną atmosferę domu irlandzkiego geniusza pióra, o jego ekscentryczną osobowość czy też o jego owiany legendą związek małżeński z prostą, pracującą fizycznie kobietą Norą Barnacle. Najciekawsza okazuje się historia Lucii, nieszczęśliwej córki pisarza, cierpiącej na schizofrenię, uwikłanej w skomplikowane relacje z matką i ojcem, a przede wszystkim zakochanej do szaleństwa w innym genialnym twórcy rodem z Irlandii - Samuelu Becketcie, pełniącym przez wiele lat funkcję sekretarza Joyce'a. Tragikomedia mało znanego w Polsce, znakomitego współczesnego dramatopisarza amerykańskiego Dona Nigro, autora ponad stu trzydziestu sztuk teatralnych prezentowanych na wielu scenach światowych nie jest jednak wcale typową sztuką erudycyjną, wymagającą dobrej orientacji w realiach historycznych. To świetnie napisana, chwilami niesłychanie zabawna, chwilami głęboko poruszająca opowieść o miłości i pożądaniu, samotności i niespełnieniu, a także niezwykła wyprawa w głąb rozchwianej psychiki głównej bohaterki. Spektakl jest polską prapremierą sztuki. ceny biletów: normalne 40 zł ulgowe 30 zł Zrealizowano przy pomocy finansowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Premiera: 05.10.2007Czas trwania: 2 godz.10min.
Obsada:
Samuel Beckett:
|
Krzysztof Zawadzki
|
Nora Joyce:
|
Anna Tomaszewska
|
Lucia Joyce:
|
Barbara Kurzaj (gościnnie)
|
James Joyce:
|
Krzysztof Kolberger
|
McGreevy:
|
Radosław Krzyżowski (gościnnie)
|
~
|
Tomasz Augustynowicz
|
Jung:
|
Marian Dziędziel
|
Zrealizowano przy pomocy finansowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Za pomoc w realizacji spektaklu dziękujemy
    patronat medialny
  Projekt zrealizowano przy udziale finansowym Gminy Miejskiej Kraków

Recenzje:Magda Huzarska , Samotność pelikana, /Gazeta Krakowska nr 235/, 08.10.2007
Są ludzie, którzy nerwy mają na wierzchu, a świat boli ich bardziej niż przeciętnego człowieka. Przez skórę zamiast błękitnych żyłek przebijają im igiełki wrażliwości, dzięki którym czują więcej, fant[...]
...Są ludzie, którzy nerwy mają na wierzchu, a świat boli ich bardziej niż przeciętnego człowieka. Przez skórę zamiast błękitnych żyłek przebijają im igiełki wrażliwości, dzięki którym czują więcej, fantazjują więcej, przeżywają więcej. Czasami te igiełki nakłuwają skórę i sprawiają, że ta bolesna wrażliwość wylewa się na zewnątrz i zmienia w sztukę. Kiedy jednak te igiełki są ciągle tępe, bo Bóg zapomniał naostrzyć je talentem, owa wrażliwość zostaje wewnątrz, zmieniając się w pulsujące w głowie szaleństwo. Dotknięta nim istota staje się delikatna jak pelikan z podciętymi skrzydłami, którego tak prosto zranić. Takim pelikanem jest Łucja, córka słynnego pisarza Jamesa Joyce'a, o której Don Nigro napisał świetną sztukę. Wystawiła ją na Scenie Miniatura Teatru im. J. Słowackiego z niezwykłą delikatnością, ale też poczuciem humoru, Magdalena Piekorz. I by ją z przyjemnością obejrzeć, nie trzeba było być wielbicielem Joyce'a ani Becketta, bo "Łucja szalona" to spektakl dla wszystkich, którzy chcą spędzić w teatrze przyjemny i na dodatek niegłupi wieczór. Już scenografia wprowadza nas w literacki klimat. Białe ściany, podłogi, domowe sprzęty ozdobione zostały przez Marcela Sławińskiego fragmentami zdań wyjętych z rękopisów Joyce'a. Kartki z notatkami zwisają z zawieszonego nad sceną konaru drzewa, jak ulotne myśli, które chciały odfrunąć, ale zaczepiły się o gałęzie. Tak przesiąknięte literaturą może być tylko mieszkanie wielkiego pisarza. Grający go Krzysztof Kolberger zachowuje się jak zdziecinniały łowca motyli. Tylko, że on nie łapie w siatkę fruwających istot, a równie ulotne i delikatne słowa. W jasnym płaszczu, nieodłącznym kapeluszu, wpatruje się słabnącym wzrokiem w notesik, mamrocząc cały czas do siebie albo zasiadając na wysokim krzesełku, by w nalewanym z pieczołowitością naparstku alkoholu szukać ukojenia od cisnących się do głowy fraz. Czasami pojawiają się wśród nich ciepłe, ojcowskie myśli o Łucji, rozbrykanej, nieprzeciętnie inteligentnej dziewczynie. Dziewczynie, która po ojcu odziedziczyła niebywałą wrażliwość, nie popartą jednak talentem. Świetna Barbara Kurzaj gra tu rozchwianą emocjonalnie, zwariowaną młodą kobietę, do której od początku czujemy sympatię. Urzekająca jest jej prostolinijność w wyznawaniu uczuć sekretarzowi ojca, Samuelowi Beckettowi (w tej roli fantastycznie pochmurny Krzysztof Zawadzki). Odrzucona przez równie nieprzystosowanego do świata pisarza, Łucja powoli zaczyna popadać w szaleństwo, nad którym nie jest w stanie zapanować nie tylko nieobecny duchem ojciec, ale i nieskomplikowana duchowo matka (Anna Tomaszewska). Szaleństwo jest wynikiem nie tylko zawiedzionej miłości, ale też potwornej samotności, która nęka wszystkich bohaterów. (…)
Justyna Nowicka, Wszystko, czego nie wiemy o autorze "Ulissesa", /Rzeczpospolita nr 235/, 08.10.2007
(...) Katalizatorem szaleństwa Łucji był Beckett. Milczący sekretarz Joyce'a nie chciał lub nie potrafił odwzajemnić coraz gwałtowniejszych uczuć zakochanej dziewczyny. Krzysztof Kolberger i Krzyszto[...]
...(...) Katalizatorem szaleństwa Łucji był Beckett. Milczący sekretarz Joyce'a nie chciał lub nie potrafił odwzajemnić coraz gwałtowniejszych uczuć zakochanej dziewczyny. Krzysztof Kolberger i Krzysztof Zawadzki stworzyli na scenie poruszający aktorski duet. Zdumiewające, jak wiele emocji udało się im wyrazić oszczędnymi, głęboko przemyślanymi środkami, ogromnym wewnętrznym skupieniem, charakterystycznym gestem. Nie bez znaczenia pozostaje nadzwyczajne podobieństwo do autentycznych postaci, jakie udało się osiągnąć obu aktorom. Joyce Kolbergera nie różni się od fotograficznych wizerunków pisarza w żadnym nieomal detalu. Zawadzki, uderzająco podobny do Becketta, skonstruował postać swego bohatera, opierając się na jego cechach psychicznych, nieprzystosowaniu, milkliwości, niezdolności do manifestowania uczuć. Oczywiście można określić "Łucję szaloną" scenicznym samograjem, ale to przede wszystkim bardzo udany melanż dobrze napisanego tekstu z reżyserskim rzemiosłem. Piekorz ufa intuicji aktorów, nie stara się na siłę uprawiać teatru autorskiego. W niewesołej historii rodziny Joyce'ów chętnie eksponuje tematy komediowe, mieszając wątki szaleństwa, chorób z ludzkim, przyziemnym wymiarem życia wielkich pisarzy. A dla wymagających znajdą się w spektaklu i cytaty z książek Joyce'a. Polska premiera sztuki odbyła się w roku jubileuszu 35-lecia pracy artystycznej Krzysztofa Kolbergera.
Kamila Paprocka, Szaleństwo jest nieobecnością dzieła, /Teatr nr 1/01.2008/, 23.01.2008
(...) Biała surowa przestrzeń przypomina wnętrze szpitala psychiatrycznego. Cała, od ścian, przez stojącą na środku kanapę, zapisana jest urywającymi się, niezrozumiałymi frazami. Nad sceną zwisa beck[...]
...(...) Biała surowa przestrzeń przypomina wnętrze szpitala psychiatrycznego. Cała, od ścian, przez stojącą na środku kanapę, zapisana jest urywającymi się, niezrozumiałymi frazami. Nad sceną zwisa beckettowskie drzewko, odwrócone korzeniami do góry. Na jego gałęziach wiszą pozapisywane kartki z zeszytów. Całą przestrzeń podzielono na dwa poziomy - ten w głębi to wnętrze salonu Joyce'ów: kanapa i stolik, przy którym irlandzki geniusz będzie dyktował Beckettowi fragmenty "Finnegans Wake". Na drugim - usytuowanym nieco wyżej, z czarnobiałym zdjęciem Paryża w tle - rozgrywają się sceny miejskie. Przestrzeń gry tworzy także przedsionek za taflą szkła - będzie to mieszkanie starego Becketta, szpital psychiatryczny oraz zaświaty. (...) powstało przedstawienie przyzwoite Spore znaczenie ma tu dobra gra aktorska, ciekawa scenografia. W przedstawieniu wykorzystano irlandzkie melodie ludowe. (...) Największym atutem przedstawienia Magdaleny Piekorz jest oczywiście tekst Dona Nigro, w którym poza aluzjami do "Ulissesa" (gulasz Mulligana, dublińskie burdele, Łucja jako wcielenie Molly Bloom) roi się od zabawnych anegdot ze świata Paryża literackiego lat dwudziestych i trzydziestych (żarty na temat partnerki Gertrudy Stein, lekcja boksu, jakiej Hemingway udzielił Poundowi).
Justyna Stasiowska, Jestem piórkiem, /Dziennik Teatralny, www.teatry.art.pl/, 28.01.2008
(...) Dziecko - córka wielkiego pisarza, tancerka, kobieta potrzebująca miłości, opowiada sobą opowieść. Nie potrafi jej przelać na papier, więc staje się piórem, tańcząc na kartach historii. Barbara [...]
...(...) Dziecko - córka wielkiego pisarza, tancerka, kobieta potrzebująca miłości, opowiada sobą opowieść. Nie potrafi jej przelać na papier, więc staje się piórem, tańcząc na kartach historii. Barbara Kurzaj stworzyła postać silną, rozpadającą się na kawałki, jak posąg. Próbuje pozbierać się bezskutecznie, brodzi, walczy o miłość. Łucja myślała, iż to uczucie pozwoli wyrazić się, ale jego obiekt - Samuel Beckett (Krzysztof Zawadzki) nie jest gliną i nie podda się jej palcom. Fabuła opiera się na ciągłej walce o zdrowie psychiczne i szukaniu jakiegoś wyjście z ciemnej studni, jakim jest umysł twórcy. Bohaterka zapada się w szaleństwo, jak w ruchome piaski. Niezwykłą jest scena, jak w delikatnym świetle, wpatrzona i wsłuchana w nie Łucja, zostaje wyrwana z odrętwienia. Dowiaduje się o śmierci ojca. Uważa to za żart ojca, ale pozwala powoli, aby ta wiadomość przeniknęła do jej świadomości. Jest jak muza - straciwszy swojego pisarza dotyka rzeczywistości, szukając go i dziwiąc się. Reżyser - Magdalena Piekorz skonstruowała świetne przedstawienie. Ciężar tematu unoszą zabawne epizody i aktorzy, którzy wspaniale oddali specyficzne postacie jak Beckett, Joyce i jego żona. Opowieść dzięki scenografii i świetnej muzyce tworzy niezwykłą atmosferę snu. W pewnym momentach gryzie nas metafizyczny kleszcz. Próbujemy dojrzeć granice szaleństwa, lecz zostajemy uniesieni falą w ciemne odmęty istoty tworzenia. (…)
| |